Jeżeli szukasz połączenia królewskiego klimatu i sukni balowych rodem z serialu Bridgertonowie z elementami fantastycznymi i retellingiem baśni o Śpiącej Królewnie, czy też uwielbiasz zarówno Dumę i Uprzedzenie, jak i film Czarownica z Angeliną Jolie, ale chcesz, by w tych tytułach pojawiło się więcej reprezentacji LGBT+, to książka Malice Heather Walter powinna Ci się spodobać.
Szczerze: uwielbiam retellingi, czyli opowiadanie na nowo jakiejś znanej większej części społeczeństwa historii. Chyba najczęściej mamy do czynienia z retellingami baśni – twórcy skupiają się na pomijanych w oryginale postaciach, starają się odpowiedzieć na pytanie "co by było, gdyby" oraz próbują dostosować treść do nowych odbiorców, nowej sytuacji na świecie, wpasować się w modę czy też uaktualnić opowieść, by ta nie trąciła myszką czy nie powielała ówcześnie powszechnych a aktualnie krzywdzących stereotypów. Rozwój retellingów pozwala nam obserwować, jak zmienia się świat kultury – zarówno, jeśli chodzi o trendy, jak i o nasze zmieniające się życie samo w sobie, za czym muszą gonić autorzy (i nie mówimy tu tylko o modzie na wampiry czy erotyki, ale także o możliwości poruszania tematów, które kiedyś byłyby zakazane lub w ogóle nikt by o nich nie pomyślał, np. teraz żyjemy w czasach, w których bez większego problemu możemy napisać książkę z feministami czy osobami nieheteronormatywnymi, więc teraz pojawia się takich na rynku coraz więcej – bo teraz można wydać to, co kiedyś ukrywało się w szufladzie).
Jeszcze ciekawiej czyta się retellingi, które okazują się być lepsze od swojego pierwowzoru, a o to nietrudno w wypadku baśni, których zwyczajnie nie lubię. Nie jestem fanką opowieści o Śpiącej Królewnie – historia spływa po mnie jak po kaczce, podobnie późniejsza próba przedstawienia historii "tej złej" w filmie Czarownica z Angeliną Jolie. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy w ciągu dwóch dni pochłonęłam książkę Malice Heather Walter, pierwszy tom dylogii retellingu właśnie tej znienawidzonej przeze mnie baśni, która wciągnęła mnie na tyle, że z przyjemnością objęłam ją patronatem.
Malice – o czym jest ta dylogia?
Znajdujemy się w baśniowym, królewskim świecie, w którym mężczyźni stają do boju w wojnach, a damy, odziane w falbaniaste suknie, mają po prostu wyglądać. Ale są jeszcze Łaski, kobiety, w których żyłach płynie coś więcej, niż tylko zwyczajna krew. Łaski mogą posługiwać się magią, dla celów własnych lub, za drobną opłatą, pomagając innym – ale przyjdzie im za to płacić wysoką cenę. Niektóre zdolności cieszą się dużym powodzeniem: każda królowa czy bogata pani chce mieć przy sobie Łaskę, która jednym dotykiem dłoni poprawi jej urodę. Nieco mniej mile widziane są moce Alyce. Młoda kobieta potrafi rzucać klątwy. Jasne, przydaje się to do politycznych zagrywek czy wyeliminowania konkurencji, jednak nie bez powodu mieszkańcy boją się takich istot. Jedyną osobą, która wydaje się nie czuć odrazy do Alyce, jest Aurora, młoda księżniczka, na barkach której również spoczywa śmiertelna klątwa – w ciągu najbliższych miesięcy musi znaleźć wybranka swojego serca, a pocałunek prawdziwej miłości zdejmie złe zaklęcie. Do pałacu zaczynają się więc zjeżdżać książęta z całej okolicy, jednak żaden nie umie wywrzeć na Aurorze wystarczająco dobrego wrażenia. A jeśli ta buntownicza, młoda kobieta, interesująca się bardziej królestwem, magią i starymi książkami niż romansami, nie znajdzie swojej drugiej połówki, uśnie na wieki...
Jak widzicie, Heather Walter bardzo kreatywnie rozgrywa znany nam motyw Śpiącej Królewny – w Malice Aurora jeszcze nie śpi, ale pocałunek prawdziwej miłości potrzebny jest właśnie po to, by do tego wiecznego snu nie doszło. Jednocześnie ta bohaterka ma dwadzieścia lat i jest buntowniczą, młodą kobietą, feministką z krwi i kości, odważną rebeliantką, której tak naprawdę nie zależy, by zasiąść na tronie u boku przystojnego księcia: ona dobrze wie, co chce zrobić i byłaby w stanie rządzić sama. Klimat rodem z Bridgertonów, gdzie liczą się jedynie bale i kto na nich lepiej wypadnie również wydaje się ją nudzić (Aurora może kojarzyć się Wam z Kate z drugiego sezonu wspomnianego serialu). Natomiast tytułowa Malice, Mroczna Łaska, to swoista Maleficent z tej znanej baśni – jednak rówieśniczka Aurory i, jak się później okaże, jedna z niewielu osób, która ją rozumie.
Malice jest także powieścią, w której skupiamy się na villainie, a przynajmniej – teoretycznym czarnym charakterze historii. Alyce faktycznie posiada niebezpieczne moce, jednak tak naprawdę, na przestrzeni kolejnych stron, dowiadujemy się, że przez wszystkich wokół została znienawidzona za to, na co nie miała wpływu: za to, kim się urodziła i jaka krew płynie w jej żyłach. Co więcej, słyszy tę naganę i widzi przerażenie w oczach innych tak często, że sama zaczyna się nienawidzić. Mamy tu więc niejako motyw samospełniającego się proroctwa – Alice tak długo nazywana jest złą, że sama zaczyna w to wierzyć i zachowuje się w sposób, jakiego spodziewają się po niej pozostali. Zakłada, że jeśli coś złego się stało lub ma się stać, to na pewno ma to być jej sprawka. Jednocześnie dostrzegamy, że w zasadzie tylko ona myśli o innych, bo każdy mieszkaniec jest zapatrzony w siebie, egoistyczny, hedonistyczny i nie przejmuje się losem umierającej księżniczki. Sam król nawet wykorzystuje Alyce do krzywdzenia tych, którzy mu zagrażają lub którzy mu czymś podpadli. Tymczasem młoda kobieta pragnie tylko akceptacji i zrozumienia, którego nikt nie może jej zapewnić. Malice więc jest również opowieścią o pewności siebie i przypinaniu innym etykietek, zamykaniu ich w szufladach tak głęboko i na tak długo, że, sami nie potrafią się już z nich wydostać.
Malice z pewnością nie jest powieścią idealną – dla części z Was początek wyda się średni, a ekspozycja i liczba nazw czy imion może przytłoczyć. Inni natomiast to drugą część książki uznają za "za bardzo": przez nagły wysyp wątków, politycznych forteli, magii, czarownic i zmiennokształtnych można pomyśleć, że w którymś momencie zapanował chaos. Jednak patrząc na Malice jako całość bez wątpienia należy nazwać ją oryginalnym retellingiem Śpiącej Królewny, który w popularnej baśni zmienia na tyle dużo, by zaciekawić odbiorcę; który sięga po charyzmatyczne postaci; który do rozbudowanej historii dorzuca feminizm, reprezentację LGBT+ oraz temat pewności siebie, oceniania innych po pozorach i psychologicznego samospełniającego się proroctwa. To nie jest jedna z tych książek, która zmieni Wasze życie. To jedna z tych książek, która całkowicie zmieni Wasze postrzeganie baśni, jaką pamiętacie z dzieciństwa.
Książkę Malice mogłam objąć patronatem dzięki Wydawnictwu YouAndYa. Powieść zakupisz tutaj
Zaobserwuj!