Śledztwo w sprawie musicalu Twist and Shout i the Beatles [opinia]

Twist and Shout musical zdjęcia

Mimo że znałam refreny kilku najpopularniejszych utworów zespołu The Beatles, nigdy nie byłam i nie próbowałam zostać ich fanką – to nie moje pokolenie muzyczne. Nie ukrywałam też swojego sceptycznego nastawienia do musicalu, który planowano zrealizować od zera na podstawie piosenek tego boysbandu z Liverpoolu. Chociaż Teatr Rampa swoją Rapsodią z Demonem wzmocnił mą miłość do Queen nie spodziewałam się, by wraz z premierą Twist and Shout, w październiku 2018 roku, miała dopaść mnie Beatlesomania.



Przykro to mówić, ale tak, to jeden z tych spektakli, podczas których musi interweniować policja. Krzyki, rozróby, latające ręczniki i biustonosze, a do tego poważna intryga kryminalna z planowaniem morderstwa. Nikt nie może czuć się bezpieczny – nigdy nie wiesz, kiedy dostaniesz naklejką i nigdy nie wiesz, gdzie są Twoje skarpetki. A o co chodzi? No cóż, jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze...

Twist and Shout – grafika, raport policyjny

Mamy sobie zwyczajną, polską kamienicę. No, może bardziej minimalistyczną, niż w wypadku większości współczesnych budowli, bo składającą się głównie z przesuwanych konstrukcji z białych prętów pełniących rolę ścian odgradzających od siebie lokale mieszkańców (że to taka symbolika wystawiania się na ocenę otoczenia i ingerowania innych w naszą codzienność; środowiska, w którym wszyscy wszystko o sobie wiedzą? Nadinterpretuję.). Rozpoczęcie opowieści pokrywa się z przybyciem nowego lokatora, Grzegorza, projektanta mody, poszukującego wśród mieszkańców inspiracji do kolejnego pokazu. Kamienicę silną ręką prowadzi niejaki Edek, który pewnego pięknego dnia postanawia przypomnieć najemcom, że czas zapłacić za czynsz i spłacić długi. Anna, przewodnicząca wspólnoty mieszkaniowej, tych pieniędzy nie ma. Krisztinie, szalonej hipisce, trochę inne wydatki teraz w głowie. Paulinie, właścicielce szkoły tańca, również się ostatnio nie powodzi. Młody polityk, Ryszard, przez nadchodzące wybory, także jest bez grosza przy duszy. Ale jest i Sierżant Pepper. Weteran wojenny z demencją starczą, który gdzieś pieniądze powinien mieć, tylko przez zaniki pamięci pewnie o nich zapomniał. Sam dużej kwoty przecież nie wykorzysta, a mógłby wykazać się dobrym sercem i dopomóc zadłużonym potrzebującym. Ale... Żeby tę gotówkę zdobyć... Starszy pan musi zniknąć...

Teatr Rampa – Twist and Shout



CZY MUSZĘ ZNAĆ PIOSENKI THE BEATLES?


Tak naprawdę Beatlesomania wcale nie musiała mnie dopaść, ponieważ Twist and Shout nie jest musicalem o Beatlesach, a bardziej jukebox musicalem z ich utworami. Irene Arredondo stworzyła scenariusz opierający się na współczesnych czasach i problemach, w którym tekst piosenek wykorzystano jako przekaz myśli, monologi i dialogi postaci. Co jednak bardzo ważne, słowa utworów funkcjonują tu w ścisłym związku z fabułą. Jeżeli ktoś z widzów nie zna języka angielskiego lub też nie skoncentruje się na śpiewanym tekście, może wyjść z teatru z wrażeniem otrzymania niepełnej i z lekka dziurawej historii. Przedstawiając to obrazowo: "do czegoś Ci się przyznam, *piosenka*, dlatego to zrobię". To nie fabuła, którą mają urozmaicić kompozycje muzyczne, a historia zapisana słowami piosenek, między którymi pojawia się kilka dodatkowych scen. Bez chociaż pobieżnego skupienia się na tekście songów trudno jest zrozumieć motywacje i decyzje każdego z bohaterów, dodatkowo samo "przełączanie" swojego myślenia z jednego języka na drugi może być początkowo uciążliwe.

POCZYTAJ O innych musicalach

Twist and Shout musical zdjęcia bullet journal art rysunek

TYLE DO ODKRYCIA!


O ile fabuła Beatlesów nie dotyczy i można przyjąć musical jako całkiem nowe, samodzielne dzieło, to fani czwórki z Liverpoolu będą mieli okazję odkryć kilka nawiązań do swoich ulubieńców. Wcześniejsza znajomość piosenek i możliwość usłyszenia ich teraz w nowych interpretacjach i aranżacjach (kierownictwo muzyczne Jan Stokłosa) dostarcza wewnętrznego doznania o-Boże-nie-zdawałam-sobie-sprawy-że-linia-melodyczna-tej-piosenki-pasuje-do-striptizu-a-teraz-już-to-słyszę. Imiona pojawiające się w wykonywanych w formie dialogu utworach nie mogły pozostać bez wytłumaczenia, więc w całą historię wpleciono nowych bohaterów, takich jak Jude, Eleonora czy ojciec McKenzie, a Jojo z utworu Get back staje się pseudonimem Grzegorza. Sama postać Sierżanta Peppera także nie została wyssana z palca. W 1968 roku pojawił się Yellow Submarine, film animowany stworzony na podstawie muzyki The Beatles (reż. George Dunning), w którym mowa jest zarówno o Pepperze, jak i o Żółtej Łodzi Podwodnej. Co więcej, animacja ta dotyczyła ataków nienawidzących muzyki Sinych Smutasów, przez które podwodny świat zaczynał tracić kolory – a my oglądamy przecież pełen dźwięków musical, w którym przenosimy się z akcją nad morze, a cały pierwszy akt kolorystycznie opiera się tylko i wyłącznie na czerni i bieli! Genialne w swojej prostocie! Do tego scenografia i kostiumy (Dorota Sabak, Marta Mojnowska) doskonale oddają monotonne i smutne życie mieszkańców kamienicy, a końcowy pokaz mody – odczytany czy to jako wyraz samotności i odizolowania się od innych przez zaślepienie ciągłym dążeniem do celu, nawet po trupach, czy jako zakładanie masek i próby ukrycia swojego ja i tajemnic, które i tak da się przejrzeć i wciąż pozostają na widoku, czy też jako wewnętrzne zrozumienie, że pokazanie samego siebie i własnej tożsamości jest lepsze niż udawanie i oczekiwane przez społeczeństwo przebrania – pozostawiony zostaje do interpretacji widzów.

Twist and Shout musical obsada

NIE FABUŁA NAJWAŻNIEJSZA


Po mojej pierwszej wizycie w Teatrze Rampa stwierdziłam, że o ile fabuła Twist and Shout mnie nie porwała, bo jest dość prosta i raczej nie stanowi tu najmocniejszego punktu, to musical broni się aktorstwem i tańcem. Za drugim razem ułożyłam już sobie w głowie pełniejszy obraz całej produkcji i chociaż wciąż nie jestem zakochana w hipisowskich scenach z narkotykami w roli głównej, bo to niezdrowe i fuj i obrzydlistwo oraz zastanawiałam się, czy historie i motywacje poszczególnych postaci nie powinny być bardziej rozbudowane i pogłębione, to wyszłam z teatru z bardziej pozytywnymi wrażeniami niż dzień wcześniej.
Ten tytuł przede wszystkim tańcem stoi. To nie jest zwyczajne chodzenie w rytm muzyki, to nie jest jeden pląs na akt. To niezwykle rozbudowane układy, które towarzyszą niemal każdej piosence (a jest ich 28!). Choreografia (Santiago Bello, Patryk Gładyś) robi wrażenie już od pierwszych sekund, a scena z konkursem tanecznym jest chyba najlepszym fragmentem całego musicalu – niezwykle widowiskowa i energetyczna, porywająca widzów do tańca, w której umiejętności aktorskie dodatkowo uwypuklają odczuwaną między zawodnikami konkurencję. Tutaj na pochwałę zasługują Urszula Dral, która zawsze buntowniczo coś krzyknie i to tak, że nawet mikrofon nie będzie potrzebny (ta energia to pewnie po tym marcepanie z Kobiet na skraju...) oraz dwie osoby nienależące stricte do zespołu tanecznego a wokalnego, które świetnie w choreografii się odnalazły i swoim aktorstwem, gestami czy mimiką zwracały na siebie uwagę nawet stojąc gdzieś w kącie sceny – Anna Kędroń oraz Maciej Pawlak. Żałuję, że ich role nie były większe, ponieważ sama ich obecność, nawet, gdy nie byli w centrum uwagi, wprowadzała do każdej sceny nową energię.
Zaznaczmy także, że ogólny poziom aktorski Twist and Shout stoi na naprawdę wysokim poziomie. Co prawda Grzegorz, czyli Michał Juraszek, jest nową, młodą twarzą, dla której to chyba pierwsza tak duża rola i nie zdołał się jeszcze w pełni rozkręcić i rozluźnić na scenie, ale to jednak były pierwsze spektakle, luz pewnie przyjdzie z czasem, tak pozostali artyści znani nam już z występów na Targówku to zwierzęta sceniczne. Osoby zaznajomione z ich rolami w innych spektaklach Teatru Rampa będą zaskoczone, jak nietypowe i inne niż do tej pory role wykreowali. Sama niejednokrotnie gapiłam się scenę i zastanawiałam, gdzie ja jestem i co to za ludzie.

Twist and Shout musical zdjęcia bullet journal

ONI TU RZĄDZĄ


Wokalnie w Twist and Shout istnieją dla mnie głównie dwa głosy – Stella i Ryszard. Stelli, w którą wciela się Natalia Piotrowska, przypadła chyba największa ilość utworów. Artystka mogła w nich zaprezentować zarówno swój pazur, jak i wysokie dźwięki wprawiające podłogę w drżenie. Nie miałam okazji zobaczyć w tej roli Pauliny Janczak, mogę się tylko domyślać, że jej Stella będzie nieco delikatniejsza. Jeżeli natomiast ktoś z Was miał już okazję słyszeć na żywo Sebastiana Machalskiego, ten nie ma wątpliwości, dlaczego to właśnie jemu przypadły najbardziej rockowe kawałki i #darcieryja. Już sama historia Ryszarda intryguje i zaskakuje, a dodanie do niej tak wyraźnie słyszalnych w wokalu emocji sprawia, że widzowie, wśród ulubionych utworów ze spektaklu, najczęściej wymieniają właśnie te w wykonaniu młodego polityka. Jestem również ciekawa, jak w tej roli sprawdza się Przemysław Niedzielski.
Wśród pozostałych ról bardzo dobrze wypadła Katarzyna Kozak kreująca postać silnej kobiety z konkretnym celem, która nie da sobie w kaszę dmuchać, a także Anna Sztejner, jako dystyngowana dama, przypominająca Lucię z Kobiet na skraju załamania nerwowego. Pozytywnie zaskoczył mnie Daniel Zawadzki, którego Lady Madonna przypomniała mi Song Heroda i fakt, jak bardzo tęsknię za Jesus Christ Superstar.
Aktorskim clou programu okazał się Jakub Wocial wcielający się w rolę Sierżanta Peppera. Otrzymane najgłośniejsze owacje i kreacja postaci w Twist and Shout potwierdzają, że nie bez powodu otrzymał w tym roku nagrodę im. Jana Kiepury dla najlepszego aktora musicalowego. Może nie usłyszymy jego wszystkich zdolności wokalnych, ale jest to powrót do humorystycznych ról znanych nam chociażby z Tańca Wampirów. Zgarbione plecy, niepewny krok staruszka, modulacja głosu i ciche rzężenie z ciężkim łapaniem powietrza robi ogromne wrażenie, a przez pozostające w pamięci sceny z Pepperem każdy wychodzi z sali z uśmiechem na ustach.


Twist and Shout musical zdjęcia bullet journal

LALALALA


Idąc na Twist and Shout nie znałam zbyt wielu utworów zespołu The Beatles. Po pierwszej wizycie w Teatrze Rampa wpadło mi w ucho kilka kolejnych, ale dopiero za drugim razem okazało się, że w mojej głowie wciąż brzmią melodie z niemal całego musicalu. Jak wspominałam wcześniej, najmniej zaintrygowały mnie piosenki wykonywane w hipisowskim, narkotycznym klimacie, które stylistyką przypominały mi Bollywood. Za to mam także kilka ulubionych, obok konkursu tanecznego, scen i wykonań: rozpoczynające cały spektakl Get Back sugerujące, jak bardzo energetyczny będzie to wieczór; kontrastowe krzykliwe Help oraz emocjonalne Imagine, które już wcześniej należały do moich ulubionych kompozycji zespołu, a teraz, w połączeniu z grą aktorską, wywarły jeszcze większe wrażenie; Hey Jude, czyli chyba najbardziej wzruszający fragment spektaklu, podczas którego wszyscy wokół pociągają nosami; I want you, bo oprócz tego, że osoby, które nie wyłapały wcześniejszych drobnych aluzji fabularnych dotyczących jednej z postaci po tym utworze zrozumieją, o co dokładnie chodziło w dialogach z pierwszego aktu, to jeszcze dopiero po musicalu uzmysłowiłam sobie, jaki klimat ma linia melodyczna tej piosenki z 1969 roku, podobnie jak bardzo drapieżne Come Together w żeńskim wykonaniu; Yesterday, którą kocham całym serduszkiem, a pojawiła się w takim momencie, że musiałam bardzo się starać, by nie uronić łzy; i pewnie jeszcze kilka utworów, przez opisywanie których ten tekst nie miałby końca.


Twist and Shout musical zdjęcia bullet journal

Wyrok: Winni. Winni poprawienia mi humoru i dostarczenia do głowy kolejnych utworów, które nie chcą z niej wyjść. Winni mojego ciągłego przeglądania repertuaru, czy może uda się dorwać jeszcze jakieś wolne miejsce, które przecież wyprzedają się jak ciepłe bułeczki. Winni zmuszenia mnie do utworzenia kolejnej listy na Spotify.
Winni, boście przez Nich musieli czytać taki długi tekst.
Ale zapamiętajcie: Miłość i sztuka nie są piękne. Stają się takie dopiero, gdy je tracimy.


Twist and Shout musical zdjęcia bullet journalTwist and Shout musical zdjęcia bullet journal


Twist and Shout musical zdjęcia bullet journalTwist and Shout musical zdjęcia bullet journal
Zdjęcia dostępne także na Instagramie Wybrednej Marudy


Tekst dotyczy spektakli z 9 oraz 10 października 2018 roku.

Jesteś fanem musicali? Dołącz do grupy uMUSICALnieni! Mamy dyskusje o musicalach i filmach muzycznych, newsy z ostatniej chwili, ogłoszenia o biletach i ciastka.